poniedziałek, 30 listopada 2009

MŚ - the race

Po krótkich wakacjach udało się ostatecznie dotrzeć do kraju. Dostałem wiele pytań o przebieg wyścigu, więc o to on:

Pływanie
Jak wspominałem, dzień przed startem dostaliśmy informację o zmianie trasy pływackiej. Była duża fala i ze względu na bezpieczeństwo pływanie odbyło się w korytarzach wodnych a nie w zatoce meksykańskiej. Dla mnie nie było różnicy bo woda była tak samo słona. Kolejność i timing fal miał pozostać bez zmian. W dniu startu okazało się, że jednak się zmienił bo pierwsze wystartowały FPRO, MPRO, dalej już chyba bez jakiegokolwiek ładu i składu pojedynczo wpuszczano do wody.
Była do dość duża porażka organizacyjna moim zdaniem. Nie chcę tu narzekać ale przynajmniej minutę na tym straciłem. Po przejściu dmuchanej bramki organizatorzy spisywali numer startującego i aktualny czas. Następnie trzeba było przejść ok 15m pomostem, powoli wejść do wody i wystartować. Wszędzie oczywiście były kolejki a czas już leciał. To samo dotyczyło wychodzenia z wody. Pomost szerokości jednej osoby był zdecydowanie za wąski i tam też straciłem dużo czasu w kolejce.

Rower
Trasa była bardzo szybka, z idealnym asfaltem w 98% jej długości. Miała jedną hopkę, pokonywaną dwa razy. Reszta była raczej płaska. Bardzo dużo spekulacji słyszałem i czytałem na temat tej części wyścigu. A więc odpowiem tak. Na moim liczniku trasa wynosiła 91km i z tym zgadza się wielu startujących, a niektórzy mówią, że było nawet 92km. Druga sprawa to grupy. Tak, były grupy, ale to nie znaczy, że każdy jechał w grupie! Dlaczego te grupy były? bo to jest kolejna organizacyjna porażka puszczać fale od najstarszych do najmłodszych. Jest to oczywiście usprawiedliwione reżimem czasowym, ale zawodnikom sprawia bardzo dużo problemów. Trasa jest miejscami wąska (szerokości jednego pasa) i to jest druga przyczyna powstawania grup.
Co do mnie, owe grupy tylko mi przeszkadzały, bo bardzo dużo czasu zajmowało ich wyprzedzenie a prędkość spadała do ok 40km/h. Kilkukrotnie musiałem nagiąć przepis i wyjechać na równoległy pas dla samochodów tylko dlatego, żeby nie jechać na kole a wyprzedzić grupę. Nie odpowiadam za tych, którzy jechali na moim kole, bo to nie moja sprawa.

W każdym bądź razie znam przepisy i nie interesuje mnie zwycięstwo osiągnięte w nieuczciwy sposób. Wielokrotnie dałem temu dowód chociażby tym, że nigdy nie dostałem żadnej kary ani nawet ostrzeżenia od sędziego. TO WSZYSTKO CO MAM DO POWIEDZENIA NA TEN TEMAT.

Bieg
Trasa przebiegała przez tę samą hopkę, która była pokonywana rowerem tylko na 2 pętlach więc łącznie podbiegaliśmy ją 4 razy. Była długa i wielu przegrało na niej wyścig. Ja się akurat dobrze bawiłem. Było też kilka zakrętów co nie sprzyja określeniu trasy szybką.

Pogoda
Co tu dużo mówić. Idealna. Czasem zdarzyły się lekkie podmuchy termiczne a poza tym bezwietrznie.

Moje odczucia
Od samego początku bardzo dobrze się czułem. Cały czas powtarzałem sobie, spokojnie. A, że byłem w ussaaa to mówiłem easy man! Na rowerze noga mi bardzo podawała, jechałem z rytmu bez jakiegokolwiek zapieku. W sumie w przeciwieństwie do innych, bo 95% z nich jechało płyta-oś. Małe błędy w odżywianiu, cóż w końcu cały czas się uczę.
Bieg rozpoczynałem mocnym, wytrenowanym tempem na zakładane 1h15min. Było tak do ponad połowy. Dopadł mnie kryzys. Bałem się, że nie ukończę wyścigu. Fizycznie było ok, wszystko mnie bolało, miałem dosyć ale to normalne. Nie normalne było to, że traciłem przytomność i bałem się, że obudzę się na ziemi. Musiałem szybko zadziałać bo naprawdę było źle. Zobaczyłem, że dogania mnie zawodnik z mojej kategorii, którego gdzieś tam spotkałem już na trasie. Pomyślałem, że nie po to tyle osób mi pomogło, tyle potu i krwi przelałem, żebym teraz przegrał finisz biegu. Nie wiem jak to zrobiłem ale jakoś znalazłem w sobie siłę i ostatnie 3km przebiegłem najszybciej ze wszystkich pozostałych.

Nie ze wszystkiego jestem zadowolony, np. kryzys na biegu był spowodowany jakimś błędem. Trzeba go wyeliminować. Jeśli chodzi o całokształt jestem bardzo zadowolony ze swojego startu.

Wynik
czas 3h 55min
pływanie 26min
rower 2h 06min
bieg 1h 17min









fot. Active Sports International Event Photography

3 komentarze:

  1. Na pływania da się urwać kilka minut jak zaczniesz chodzić na treningi i posłuchasz młodszych kolegów :p heh nie no żart Wielkie gratulacje Maciej jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie gratulacje. Jestem dumny ze nasz reprezentant (choc nie wiem czy jaki kolwiek PZTri czy kto inny Cie wogole wspieral) osiagnal taki sukces. To olbrzymi motywator. Dzieki.
    PS. Szkoda ze zdjecia takie malutkie, ale i na nich widac jak fajna to impreza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! Ładny start! Do zobaczenia na trasach w 2010 roku!

    Pozdrawiam
    Filip Szołowski

    OdpowiedzUsuń