poniedziałek, 26 października 2009

3 tyg do MŚ

Wszystko przygotowane, treningi rozpisane... wiec właściwie w równaniu została już tylko jedna zmienna. Czy achilles wytrzyma? a jeśli mam być precyzyjny to zostały dwie zmienne. Czy achilles wytrzyma? i Jak mi pójdzie? :) Odpowiedzi poznamy za 3 odcinki.

środa, 21 października 2009

in the other hand

Tak się w życiu czasami składa, że podążając swoją ścieżką życiową dochodzimy do punktu w którym przecina się ona z inną. To od użytkowników tych ścieżek zwanych "userami" zależy czy podadzą sobie ręce czy wyminą bez słowa. Świat poznał przypadki gdy dwa razy powiedziano TAK i nie było to echo pustki.

Fredy śpiewał..."Does any body know what we are living for?" oni już wiedzą...

poniedziałek, 19 października 2009

4 tygodnie do MŚ

Wrzesień
Po Borównie zrobiłem tylko dwa dni wolnego i zabrałem się za kolejną część przygotowań. Było wcale nie krócej ale szybciej. Solidnie przetrenowany czas, mimo pogarszających się warunków atmosferycznych. Dużo biegów ciągłych drugiego zakresu, trochę trzeciego a także wytrzymałości tempowej. Zrobiłem kilka treningów, z których byłem naprawdę zadowolony. Forma systematycznie i planowo wzrastała. Były momenty gdy zaskakiwałem sam siebie, jak np.

Rower 2h - HRmax <160 bpm - średnia 38,12 km/h (trasa pofałdowana)
Bieg 4x2km p.5min - biegane po 3.02/km
Pływanie 2x8x100m, start 1.35 -pływane 8x 1.14/100m i 8x 1.13/100m

Ale były też takie, w których "czasami nie starczało kamieni"...

Październik
Miesiąc rozpoczęty zupełnie nieoczekiwaną wygraną w III Gotyk Duathlonie. Następnie znaczne pogorszenie aury i ciągłe problemy ze zdrowiem, sprawiły, że naprawdę mocno dostałem w skórę...
Miałem nadzieję, że będę miał szczęście i do tego nie dojdzie. Nadzieją matką głupich. Nie ma się co oszukiwać. Polska to nie jest kraj dla triathlonistów, dlatego posłuchałem rady starszych, mądrzejszych kolegów i wyluzowałem. Trening był niesystematyczny, właściwie bez większych akcentów. Mam sporo przemyśleń na ten temat i mam nadzieję, że zaprocentuje to na przyszłość.

Odezwały się moje uśpione achillesy, to średnio dobra informacja. Nigdy nie wiem kiedy przekraczam granicę twardziela na rzecz głupca i ryzykanta. Jak zawsze w tym czasie trudno nie zarazić się frywolnie fruwającymi wirusami i wirusikami. Nawet actimele wymiękały, więc trzeba było wyciągnąć cięższy kaliber czyt. czosnek. Stosując zasadę, że łatwiej się zapobiega niż leczy.

Rozwiązało się również kilka spraw osobistych, które gdzieś tam we mnie siedziały. Czy teraz będzie łatwiej ? Zobaczymy.

Kilka fotek z treningu, niestety robiłem je sam bo kto inny miał to zrobić ?

poniedziałek, 5 października 2009

III Gotyk Duathlon - Toruń

W ostatnią sobotę brałem udział w III Gotyk Duathlonie, który odbywał się w Toruniu. Muszę przyznać, że impreza bardzo mnie zaskoczyła. Pozytywnie oczywiście! Myślę, że ma bardzo duży potencjał i jeśli będzie się rozwijała to może stać się jedną z najlepszych w tym kraju. Bardzo lubię spacery na Toruńskiej starówce, teraz miałem okazję po niej biegać, co również mi się spodobało :).
Impreza
Mimo, że niespecjalnie przepadam za takimi sprintami, to jednak zawody organizowane w Toruniu to prawie jak u siebie. Troszkę zimno było, ale nie można wymagać upałów w październiku (i tu można by pomyśleć nad zmianą terminu). Na otarcie łez w związku z pogodą, pilot wyścigu musiał torować drogę wśród kibiców/przechodniów, co zdecydowanie podgrzewało atmosferę. 2,5km biegu, w dwóch pętlach, boks rowerowy na rynku nowomiejskim i 5 pętli roweru wzdłuż promenady i ulicami starego miasta. Ulicami do może za dużo powiedziane, brukami starego miasta. Był moment gdzie było ciężko i można by pomyśleć nad zmianą tego fragmentu. Odcinek był bardzo krótki, można było kombinować chodnikami gdzie kostka nie była taka ciężka, co jednak nie zmienia faktu, że było tam dość niebezpieczne. Trasa generalnie szybka, techniczna. Patrząc z drugiej strony to właśnie mogą być atuty tych zawodów, dzięki którym zyskają popularność, bo przecież każdy miał takie same warunki a jak chcesz się ścigać to ryzykuj. Ostatni odcinek biegowy był jedną pętlą trasy wcześniejszej. Warto jeszcze wspomnieć, że trasa była bardzo ładnie obstawiona i nie było mowy o pomyłce, a to że czasem jakiś przechodzień się pojawił to i tak podziw, że jakoś udało się organizatorom opanować tyle ludzi. Na plus zasługuję też oficjalny objazd trasy kolarskiej.
Start
Mimo, że w środę na treningu bardzo zakwasiłem nogi i bolały mnie do teraz, to na rozgrzewce było OK. Na starcie stanęło kilku znakomitych zawodników, więc zapowiadała się bardzo ciekawa i wyrównana rywalizacja. Zaraz po starcie wyszedłem na prowadzenie i dyktowałem, spokojne tempo. Do boksu dobiegliśmy chyba w czwórkę. Filip Przymusiński, brązowy medalista MP Tri miał jednak pecha bo na pierwszej pętli roweru złapał gumę i zakończył rywalizację. Czasami tak się zdarza. Sam miałem wielkiego fara, że uniknąłem upadku mojego i Maćka. Zapomniałem, że mam noski i przy ostrym wejściu w zakręt haczę o drogę. Cześć kolarską zakończyliśmy w składzie: Przemek Szymanowski vice Mistrz Polski w Tri, Maciej Kubiak czołowy Polski duathlonista i Edek z krainy kredek czyli, że ja :) Ostatni odcinek biegowy rozpoczynałem pierwszy, miałem spięte nogi i potrzebowałem trochę czasu by dojść do siebie, w końcu nie jestem sprinterem. Rywalizację zakończyliśmy finiszem, z którego dzisiaj ja wyszedłem zwycięsko.