poniedziałek, 24 maja 2010

pierwszy trening w jeziorze

Wcale nie było zimno.

krzywe nózie

dla wytrwałych wieniec hand made by Anek

A gdy zdejmę piankę wyglądam taaak!

everybody is kung-fu fighting...

poniedziałek, 17 maja 2010

Nowa szansa

Miło mi poinformować, że jedna z najbardziej znanych na świecie firm produkujących wysokiej klasy sprzęt dla triathlonistów zaproponowała mi kontrakt sponsorski.



Pierwszy rok jest okresem próbnym, co i tak jest bardzo dużym kredytem zaufania dla mnie. Atleci sponsorowani przez Blueseventy to czołowe nazwiska na listach najważniejszych imprez na świecie.
To już trzecia znana zagraniczna firma, która zwróciła na mnie uwagę, co więcej dała mi szansę!
Mimo, że kontrakt jest bardzo atrakcyjny to decyzję o jego podpisaniu muszę jeszcze chwilę odłożyć.

niedziela, 9 maja 2010

Szwecja

Ostatnio mały wypad z paczką przyjaciół do przezimnej Szwecji, którego nie mogę pozostawić bez notki. Odpicowany prom Polferries zapewniał atrakcje i nocleg a Sztokholm cel. Na miejscu okazało się, że w Szwecji są jednak Szwedzi i nie mówią po polsku. Bardzo dobrze natomiast mówili po angielsku dlatego z nimi nie rozmawialiśmy :). Miasto wyglądało prawie jak wymarłe, poza małą ilością samochodów i jeszcze mniejszą ilością pieszych, głównie turystów. Cała populacja poruszała się podziemnymi tunelami połączonymi z różnymi dworcami a na powierzchnię wychodzili chyba tylko gdy musieli. Może to za sprawą zimna, tego nie wiem. Mimo niskich temperatur, pogodę trafiliśmy super. Dla nich były to chyba warunki letnie, bo można było zauważyć krótkie rękawki. My jednak zdecydowanie nie poszliśmy ich przykładem. Cały ten kraj, jeśli mam podsumować, określę mianem najbardziej nijakiego jaki widziałem do tej pory. Mimo całego monumentalizmu w kontraście z przestrzenią i czymś strasznie urokliwym i pięknym. Panowała tam pustka i przerażająca cisza. Nawet w metrze, pociągu itd. nie było słychać żadnych rozmów. Całe rodziny jechały w totalnym milczeniu, jedynie szeptem przekazując informacje gdy było to konieczne. W tunelach, każdy się gdzieś śpieszył, sprawiając wrażenie zaprogramowanych robotów. Jedynie knajpy i kawiarnie ratowały sytuację, gdzie Szwedzi rozmawiali jak normalni ludzie. Zagadani byli bardzo mili, pomocni i uprzejmi. Sami jednak nie wychodzili z inicjatywą.

Sztokholm nocą, jedno z piękniejszych miast jakie widziałem:



A teraz krótka historyjka obrazkowa z wyjazdu:


Ponieważ podróż do Gdyni była długa i nużąca...takie małe Las Vegas sobie urządziliśmy.

Twardziele w Niedziele czyli Cobretti też był.



Co byśmy mieli siłę na zwiedzanie, śniadanie najważniejszy posiłek dnia. Plus KAWA ma się rozumieć.



Zawsze czujny, niepalący ,tańczący makarenę, inteligentny i zaradny pozna miłą Panią z klas 1-3...


Najważniejsza jest dobra rozgrzewka.


Sprawdzenie wagi - tylko 2 kalorie!


...I Przystępujemy do konkursu głównego lotów Sztokholmskich. Co za wyjście z progu... a nie to tylko przedskoczek z DSJ.


Jednym słowem cały wyjazd mogę określić tak: CZAD!!! A w dwóch słowach mogę powiedzieć: CZAD K..... :)

środa, 5 maja 2010

Mistrzostwa Świata w biegach przełajowych

Z dużym opóźnieniem ale grzech nie napisać. Na koniec marca odbyły się przełajowe mistrzostwa świata i to w moim mieście Bydgoszczy. Pierwszy raz impreza takiej rangi była organizowana w tym miejscu. Myślę, że debiut był udany mimo niezbyt przyjemnych warunków atmosferycznych.
Z tego powodu odwiedziło mnie kilku zawodników z najwyższej półki...

Magdalena Lewy-Boulet, maraton 2h30min, kadra usa, maraton na olimpiadzie w Pekinie, zawodniczka teamu Saucony, Polka z pochodzenia. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że wróci z medalem.


Pierwszy z lewej 7. w Pekinie na 1500m, drugi z lewej Louis, maraton 2h12min. Trzeciego nie znałem.


viva la France, Benoit - półmaraton 1h01min. Strasznie spodobały mu się Saucony Fastwitch4.


Agnieszka Jerzyk, czołowa polska triathlonistka pobiegła treningowo co dało jej 70. miejsce open!

Sam wyścig naprawdę robił wrażenie. Tempo 2.40/km przez 12km przełaju jest czymś niewyobrażalnym. Ta lekkość, swoboda biegu... byłem w szoku. Naprawdę warto oglądać najlepszych w akcji, daje to sporo pokory.








Na koniec zapowiadana wizyta szefów wszystkich szefów Saucony:


I jeszcze raz Magdalena Lewy-Boulet wraz z koleżanką z reprezentacji: