piątek, 5 czerwca 2009

Mistrzostwa Polski w duathlonie - Łowicz

3 Maja w święto naszego pięknego kraju zadebiutowałem w Duathlonie (10km bieg – 40km rower – 5km bieg: duathlon klasyczny). Impreza miała rangę Mistrzostw Polski i organizowana była przez Łowicz. Startowało 76 osób. Trasa płaska, 95% bardzo dobrej nawierzchni na trasie kolarskiegj, bieg trochę gorzej, ścieżki leśne i asfaltowo-żwirowe odcinki.

Mimo, że to były Mistrzostwa Polski, na miejsce startu przyjechałem dopiero w dniu startu. Szybkie zapisy i przygotowanie sprzętu. Bardzo lubię spotykać znajomych zawodników po właściwie roku przerwy, czasami czuję, że są mi bliżsi niż Ci, których spotykam na co dzień. Na starcie nie zabrakło czołowych zawodników Polskiego Tri, co tylko podnosiło poziom i moje tętno :). Na rozgrzewce czułem się strasznie ciężko, gorąco i podróż sprawiały uczucie senności. Kilka rytmów i na start. Pierwszy bieg składał się z 4 pętli po 2,5km. Na trasie było sporo korzeni i niebezpiecznie było biec w grupie. Razem z Filipem przejęliśmy inicjatywę prowadzenia. Na pierwszym okrążeniu czułem się średnio, potem było już tylko lepiej. Rozgrzałem się, zaadoptowałem do tempa biegu i noga zaczęła podawać. Starałem się dyktować szybkie równe tempo, ale bez zapieków. Pierwszy boks i rower. Dwie pętle po 20km. Muszę powiedzieć, że byłem bardzo zaskoczony ilością kibiców na trasie, właściwie mało było odcinków, gdzie ich nie było. Plus dla Łowicza! Noga dalej podawała, strasznie mnie nosiło, wręcz myślałem o odjechaniu na solo. Ale renoma chłopaków z grupy przemawiała do mojego rozsądku. Odjadę, jak się dobrze dogadają to przytrzymają mnie na dystans i na biegu mogę nie dać rady. To by było głupie. Ograniczyłem się do dawania mocnych i uczciwych zmian. Myślę, że nikt mi nie może zarzucić, że wiozłem się na kole, raczej byłem ciągnącym. Były dwie osoby, które dojechały w grupie bo nie było żadnej akcji, choć i tak jestem pełen podziwu, że utrzymali koło. Są młodzi, mają jeszcze czas. Ważne, że nie wymiękli. Z ciekawych historii… od początku roweru jechał za nami samochód i ciągle trąbił, strasznie nas to irytowało. Później gdzieś się zgubił, po czym odnalazł i po pierwszym rąbnięciu podjechałem do niego i mówię: „A Ty pedale nie widzisz, że są zawody?!?!?” Gość pomachał mi palcem i wyprzedził grupę. W tym momencie grupa w śmiech, „głupku to był sędzia!!” :D Oczywiście nie wiedziałem, że to był Pan Sędzia, którego na mecie przeprosiłem i wytłumaczyłem sprawę z jego poprzednikiem. Niezły zbieg okoliczności, że ten pierwszy gość jechał takim samym samochodem tylko lekko w innym odcieniu, przynajmniej było śmiesznie :). Wracając… z drugiego boksu wybiegałem trzeci. Ale bardzo szybko dobiegłem prowadzącego i minąłem go. Wtedy w głowie miałem bardzo dziwne myśli. I co teraz? Co się dzieje z tyłu? Już wygrałem? Ale to są kadrowicze? Coś jest nie tak, za łatwo poszło? I tak mi jakoś zleciało te 5km (2x2,5km) dopiero na ostatniej długiej prostej pilot powiedział mi, że mam bliżej do mety, niż drugi do mnie. Wtedy uświadomiłem sobie, że wygrałem. Zostałem Mistrzem Polski seniorów w Duathlonie klasycznym. Drugi miał do mnie straty prawię minutę a trzeci półtora. To wszystko tylko na 5km skupiając się bardziej na odpowiadaniu sobie na głupie pytania niż na biegu. W planie treningowym start ten był ważnym treningowym i był momentem gdzie powinienem wykazać się już formą. Wniosek: Forma jest, tylko czy nie za szybko???

Na koniec chciałem podziękować organizatorom za bardzo fajne zawody. Oczywiście moim sponsorom, rodzinie i przyjaciołom. Sukces natomiast dedykowałem świętej pamięci Bartoszowi Kubickiemu. Bardzo wstrząsnęła mnie wiadomość o jego śmierci. Często razem jeździliśmy w grupie. Nie znaliśmy się prywatnie, ale na zawodach zawsze pogadaliśmy. Lubiłem go. Bardzo chciałem być na pogrzebie, niestety nie mogłem.









1 komentarz:

  1. No, no. Jestem pod wrażeniem. I jeszcze na Ironmana do USA jedziesz. Gratuluje wytrwałości :D
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń