środa, 5 sierpnia 2009

hit pause

Od wypadku mój trening nazywał się roztrenowaniem, a praktycznie imprezowaniem :) Znalazłem czas na odświeżenie kontaktów ze starym znajomym, który wieczorem podchodzi bardziej. Zasmakowałem chwilowo życia gangstera...



Poleciałem tanimi liniami lotniczymi do Miami...gdzie zostałem Policjantem i dzielnie własnym ciałem zasłaniałem bezbronne dziewoje..



Ze snu obudziło mnie dres party, impreza nie mogła przejść cichaczem obok konkurencji co zakończyło się NIE okresową wizytą w szpitalu mojego brata. PS. wygraliśmy. W pracy też nie próżnowałem...



"interesuję się nauką, a tak poza tym to chłopaki, imprezy..." co by nie było z kultÓrą do jednej klasy chodziłem, więc mała wystawa sztuk pięknych...




czy kolacja ze znajomymi...



Zmęczony tym wszystkim udałem się na spoczynek...




Czy z życia można wycisnąć więcej ? MOŻNA :)





2 komentarze: