poniedziałek, 5 października 2009

III Gotyk Duathlon - Toruń

W ostatnią sobotę brałem udział w III Gotyk Duathlonie, który odbywał się w Toruniu. Muszę przyznać, że impreza bardzo mnie zaskoczyła. Pozytywnie oczywiście! Myślę, że ma bardzo duży potencjał i jeśli będzie się rozwijała to może stać się jedną z najlepszych w tym kraju. Bardzo lubię spacery na Toruńskiej starówce, teraz miałem okazję po niej biegać, co również mi się spodobało :).
Impreza
Mimo, że niespecjalnie przepadam za takimi sprintami, to jednak zawody organizowane w Toruniu to prawie jak u siebie. Troszkę zimno było, ale nie można wymagać upałów w październiku (i tu można by pomyśleć nad zmianą terminu). Na otarcie łez w związku z pogodą, pilot wyścigu musiał torować drogę wśród kibiców/przechodniów, co zdecydowanie podgrzewało atmosferę. 2,5km biegu, w dwóch pętlach, boks rowerowy na rynku nowomiejskim i 5 pętli roweru wzdłuż promenady i ulicami starego miasta. Ulicami do może za dużo powiedziane, brukami starego miasta. Był moment gdzie było ciężko i można by pomyśleć nad zmianą tego fragmentu. Odcinek był bardzo krótki, można było kombinować chodnikami gdzie kostka nie była taka ciężka, co jednak nie zmienia faktu, że było tam dość niebezpieczne. Trasa generalnie szybka, techniczna. Patrząc z drugiej strony to właśnie mogą być atuty tych zawodów, dzięki którym zyskają popularność, bo przecież każdy miał takie same warunki a jak chcesz się ścigać to ryzykuj. Ostatni odcinek biegowy był jedną pętlą trasy wcześniejszej. Warto jeszcze wspomnieć, że trasa była bardzo ładnie obstawiona i nie było mowy o pomyłce, a to że czasem jakiś przechodzień się pojawił to i tak podziw, że jakoś udało się organizatorom opanować tyle ludzi. Na plus zasługuję też oficjalny objazd trasy kolarskiej.
Start
Mimo, że w środę na treningu bardzo zakwasiłem nogi i bolały mnie do teraz, to na rozgrzewce było OK. Na starcie stanęło kilku znakomitych zawodników, więc zapowiadała się bardzo ciekawa i wyrównana rywalizacja. Zaraz po starcie wyszedłem na prowadzenie i dyktowałem, spokojne tempo. Do boksu dobiegliśmy chyba w czwórkę. Filip Przymusiński, brązowy medalista MP Tri miał jednak pecha bo na pierwszej pętli roweru złapał gumę i zakończył rywalizację. Czasami tak się zdarza. Sam miałem wielkiego fara, że uniknąłem upadku mojego i Maćka. Zapomniałem, że mam noski i przy ostrym wejściu w zakręt haczę o drogę. Cześć kolarską zakończyliśmy w składzie: Przemek Szymanowski vice Mistrz Polski w Tri, Maciej Kubiak czołowy Polski duathlonista i Edek z krainy kredek czyli, że ja :) Ostatni odcinek biegowy rozpoczynałem pierwszy, miałem spięte nogi i potrzebowałem trochę czasu by dojść do siebie, w końcu nie jestem sprinterem. Rywalizację zakończyliśmy finiszem, z którego dzisiaj ja wyszedłem zwycięsko.





1 komentarz:

  1. Bravo Maciuś mówiłem Tobie że jak pojedziesz do Torunia to pokażesz chłopakom kto jest mocny :) jeszcze raz wielkie gratulacje i SZACUNEK !!!!!!!trener AD

    OdpowiedzUsuń