niedziela, 9 maja 2010

Szwecja

Ostatnio mały wypad z paczką przyjaciół do przezimnej Szwecji, którego nie mogę pozostawić bez notki. Odpicowany prom Polferries zapewniał atrakcje i nocleg a Sztokholm cel. Na miejscu okazało się, że w Szwecji są jednak Szwedzi i nie mówią po polsku. Bardzo dobrze natomiast mówili po angielsku dlatego z nimi nie rozmawialiśmy :). Miasto wyglądało prawie jak wymarłe, poza małą ilością samochodów i jeszcze mniejszą ilością pieszych, głównie turystów. Cała populacja poruszała się podziemnymi tunelami połączonymi z różnymi dworcami a na powierzchnię wychodzili chyba tylko gdy musieli. Może to za sprawą zimna, tego nie wiem. Mimo niskich temperatur, pogodę trafiliśmy super. Dla nich były to chyba warunki letnie, bo można było zauważyć krótkie rękawki. My jednak zdecydowanie nie poszliśmy ich przykładem. Cały ten kraj, jeśli mam podsumować, określę mianem najbardziej nijakiego jaki widziałem do tej pory. Mimo całego monumentalizmu w kontraście z przestrzenią i czymś strasznie urokliwym i pięknym. Panowała tam pustka i przerażająca cisza. Nawet w metrze, pociągu itd. nie było słychać żadnych rozmów. Całe rodziny jechały w totalnym milczeniu, jedynie szeptem przekazując informacje gdy było to konieczne. W tunelach, każdy się gdzieś śpieszył, sprawiając wrażenie zaprogramowanych robotów. Jedynie knajpy i kawiarnie ratowały sytuację, gdzie Szwedzi rozmawiali jak normalni ludzie. Zagadani byli bardzo mili, pomocni i uprzejmi. Sami jednak nie wychodzili z inicjatywą.

Sztokholm nocą, jedno z piękniejszych miast jakie widziałem:



A teraz krótka historyjka obrazkowa z wyjazdu:


Ponieważ podróż do Gdyni była długa i nużąca...takie małe Las Vegas sobie urządziliśmy.

Twardziele w Niedziele czyli Cobretti też był.



Co byśmy mieli siłę na zwiedzanie, śniadanie najważniejszy posiłek dnia. Plus KAWA ma się rozumieć.



Zawsze czujny, niepalący ,tańczący makarenę, inteligentny i zaradny pozna miłą Panią z klas 1-3...


Najważniejsza jest dobra rozgrzewka.


Sprawdzenie wagi - tylko 2 kalorie!


...I Przystępujemy do konkursu głównego lotów Sztokholmskich. Co za wyjście z progu... a nie to tylko przedskoczek z DSJ.


Jednym słowem cały wyjazd mogę określić tak: CZAD!!! A w dwóch słowach mogę powiedzieć: CZAD K..... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz